Więc po dwóch latach drugie podeście, silniejszy charakter, inne miejsce na ziemi. Nie wiem czy na dłużej niż w Warszawie, w której przeżyłem 20 miesięcy całkiem spoko życia, w którym jednak czegoś mi brakowało i nawet z perspektywy czasu nie wiem o co mi chodziło. Ostatnio będąc w stolicy zdziwiony byłem jak bardzo polubiłem to miasto i ile fajnych wspomnień zostało w nim zakodowanych. Ilu ciekawych, interesujących ludzi poznałem z pewną częścią na pewno kontakt pozostanie na dłużej. Jednak pewnego dnia zadzwonił kumpel z Zurychu i zapytał czy bym się nie chciał przenieść...
I tak oto zaczynamy po raz kolejny tym razem w Szwajcarii, po 6 miesiącach adaptacji jedziemy...
Ps. Ciekawe, że po raz drugi zabieram się za bloga niedługo po przeprowadzce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz