poniedziałek, 5 października 2015

SRI LANKA część 2

Następnego dnia z lekkim jetlagiem pobudka 7.00 i łapiemy pociąg do Galle. I tutaj o pociągach: może nie są najnowsze, zapewne też nie najszybsze, ale ja pokochałem klimat podróżowania tym środkiem lokomocji. Otwarte drzwi, okna i ten krajobraz, który prawie na każdej trasie możemy podziwiać. To jest właśnie ten rodzaj przygody którego szukamy.


W miasteczku Galle znajdujemy ładny i dobrze zachowany fort z okresu kolonializmu holenderskiego. Stare miasto ma swój urok, i na pewno mocno przebija wychwalane Ella. 


Można udać się też na krotki spacer dookoła po murach. Zaczynamy przy wieży ratuszowej i wolnym spacerem docieramy pod latarnię.


Potem postawiamy wrócić już normalnie, uliczkami starego miasta. Tutaj też jemy nasze pierwsze Rotti. Chowamy się na chwilę wewnątrz Guesthouse’u przed prażącym słońcem, zastanawiając się nad kolejnym celem podroży (uwzględniamy warunki atmosferyczne, pogoda szybko się zmienia, a my nie jesteśmy największymi fanami wielkich ulew).


Ze względu na niezbyt zachęcającą prognozę dla lokalnych plaż postanawiamy pakować się do autobusu i wyruszamy do Deniyaya, gdzie mamy przeżyć chyba najfajniejsza przygodę wakacji – Las deszczowy Sinharaya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz