niedziela, 25 sierpnia 2013

Krakowskim okiem czyżby?

Skąd w ogóle pomysł na pisanie bloga, zaczęło się to za sprawą recenzji Nowickiego w jego "Wielkim Żarciu", pamiętam jak dziś, przeczytanie recenzji o najlepszej pizzy w tej części świata czyli Pizza Garden, jednoznacznie i bezwzględnie najlepsza pizza jaką w życiu jadłem, z ubóstwianą przeze mnie  "Meat lovers". Jednak pomysł ten nie utkwił dostatecznie mocno w mojej głowie i tym samym z każdym dniem jego realizacja oddalał się coraz bardziej, a blogi jedzeniowe rosły w koło jak grzyby po deszczu.

Ale do meritum, wytłumaczę się od razu blog "krakowski", będzie do bólu właśnie krakowski przynajmniej z mojego punktu widzenia. Będzie dotyczył życia gdzie indziej...

Telefon dryń.. dryń... dryń...
ktoś: Dzień Dobry panu,
Ja: Dzień dobry,
Ktoś: Chciałbym się zapytać czy byłby pan zainteresowany pracą w stolicy(tak tego słowa użyto)?
Ja: (hmm przerażenie, ciekawość) To zależy, ale chętnie posłucham...

No i tak to się potoczyło 2 tygodnie, oferta pierwsza, druga moja zgoda i tu w pierwszej chwili wydawało mi się, że to jakiś obcy głos to powiedział, druga myśl "WTF?? Ja w Warszawie nie możliwe", a jednak tak się jakoś potoczyło...

Później długi okres czasu chodzenia od ukochanej jednej knajpy do drugiej, żegnanie się z każdym miejscem które budziło we mnie wiele emocji i wspomnień. Głosy znajomych o współczuciu, sprzedawaniu serca itp, itd.

Z perspektywy czasu trochę brakuje uroku Krakowa, Warszawa jest zupełnie inna olbrzymia jak na nasze krakowskie standardy, jako całość totalnie bez duszy, ale jeśli by zacząć ją "jeść" po małym kawałku okazuje się, że jest całkiem zjadliwa

PS. Warszawa... hmm nie taka zła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz